Jestem z Podkarpacia. Choć nigdy nie mieszkałam bezpośrednio nad Sanem, ta rzeka zawsze była gdzieś w pobliżu: w opowieściach, na mapach, w szkolnych wycieczkach, w pejzażu, który od dziecka mam przed oczami. San był dla mnie czymś oczywistym, częścią krajobrazu, symbolem naszego regionu, ale niczym więcej.

Dopiero teraz, jako dorosła osoba, zaczynam odkrywać, jak głęboko jego nurt splata się z historią Podkarpacia, z losami ludzi, z ich pamięcią, z moimi własnymi korzeniami. Kiedy sięgnęłam po książkę Grażyny Bochenek San. Rzeka, która łączy, rzeka, która dzieli, poczułam, że wreszcie ktoś otworzył przede mną drzwi do tej nieopowiedzianej części naszej wspólnej przeszłości.

Bochenek nie pisze jak typowy historyk. Nie zasypuje datami ani suchymi faktami. Jej styl przypomina raczej wędrówkę: czasem spokojną, jak cichy nurt rzeki o poranku, a czasem rwącą i niespokojną, gdy wspomina o wysiedleniach, wojnach i bólu pogranicza. Czułam się tak, jakbym szła razem z nią, krok po kroku, od źródeł w Bieszczadach aż po ujście. Zatrzymywałam się w małych wsiach, w których dziś zostały tylko ślady cerkwi, puste miejsca po dawnych domach, cmentarze, na których imiona na nagrobkach zapisano w kilku językach.

Autorka prowadzi czytelnika przez dzieje mieszkańców Sanu: Polaków, Ukraińców, Bojków, Rusinów, Żydów, a nawet Greków. Każdy z nich zostawił tu cząstkę siebie. Ich historie przeplatają się niczym fale, które raz zbliżają się do siebie, a innym razem oddalają. Poznajemy opowieści o ludziach, którzy zostali wysiedleni, o rodzinach, które przez lata ukrywały swoje korzenie, o dzieciach, które dopiero po dekadach dowiedziały się, kim naprawdę są. Szczególnie poruszył mnie fragment, w którym jedna z bohaterek mówi, że gdy odkryła swoje ukraińskie pochodzenie, poczuła nie tylko dumę, ale i żal – żal, że przez tyle lat żyła w nieświadomości.

W Sanie widać ogromny szacunek autorki do historii, ale też do ludzkiego doświadczenia. Bochenek nie osądza. Nie stawia prostych tez. Słucha i pozwala mówić tym, którzy przez dziesięciolecia milczeli. To właśnie ta empatia sprawia, że książka tak głęboko zapada w pamięć. Czasem miałam wrażenie, że słucham opowieści mojej własnej prababci o dawnych sąsiadach, o modlitwach w różnych językach, o rzece, która była wszystkim: drogą, granicą, symbolem i świadkiem.

Szczególne wrażenie zrobił na mnie ostatni rozdział, w którym autorka wraca do rodzinnej miejscowości Dębna koło Leżajska. Nagle cała ta historia, która wcześniej wydawała się nieco odległa, staje się bardzo osobista. Bochenek wspomina dzieciństwo, zapachy i dźwięki, stare mapy i fotografie. Pokazuje, że przeszłość nie kończy się tam, gdzie stawiamy kropkę w podręczniku historii, ona nadal żyje, w nas, w naszych wspomnieniach, w miejscach, które noszą w sobie ślady dawnego świata.

Ta książka nie jest łatwa. Momentami boli. Są fragmenty, które czyta się z zaciśniętym gardłem: o wysiedleniach, o sąsiadach, którzy stali się wrogami, o wsiach, których już nie ma. Ale to właśnie ten ból sprawia, że lektura jest tak prawdziwa. Bo tylko mierząc się z przeszłością, możemy naprawdę zrozumieć, czym jest pamięć i pojednanie.

Bochenek łączy w swojej książce kilka gatunków, reportaż, esej, pamiętnik i podróżniczy zapis. Towarzyszą jej fotografie, czarno-białe, proste, a jednak pełne emocji. Są jak echo przeszłości, które przypomina, że za każdą historią stoi człowiek. Nawet jeśli jego dom dawno już zarósł trawą.

To jedna z tych książek, które czyta się nie po to, by szybko poznać fabułę, ale by się zatrzymać. Zastanowić. Zrozumieć. Po lekturze długo nie mogłam przestać o niej myśleć. Zrozumiałam, że San to nie tylko rzeka, to symbol polsko-ukraińskiego pogranicza, pamięci i pojednania. To lustro, w którym odbija się nasza historia: piękna, trudna i niejednoznaczna.

ZALETY

  • niezwykle plastyczny język, który pozwala „poczuć” krajobraz i emocje;
  • głęboka empatia autorki wobec opisywanych bohaterów;
  • bogate tło historyczne połączone z osobistym tonem;
  • unikalne spojrzenie na wielokulturowość Podkarpacia;
  • poruszające, autentyczne relacje świadków historii;
  • piękne, czarno-białe fotografie podkreślające nastrój opowieści;
  • połączenie reportażu, eseju i wspomnienia w harmonijną całość;
  • refleksyjny, ale przystępny styl, który trafia zarówno do serca, jak i rozumu.

INFORMACJE O KSIĄŻCE

AUTORKA: Grażyna Bochenek
WYDAWNICTWO: Mando
LICZBA STRON: 448
ROK WYDANIA: 2025
KATEGORIA: reportaże
JĘZYK: polski
WIEK: 15+

SPRAWDŹ GDZIE KUPIĆ TĄ KSIĄŻKĘ W DOBREJ CENIE

Miłej lektury!

Opisywana książka jest egzemplarzem recenzenckim.
Księgarnia i wydawnictwo nie miały wpływu na moją ocenę i treść tego artykułu.
Za książkę dziękuję

Jeśli podoba Ci się to co robię

Postaw mi kawę na buycoffee.to