Są takie książki, które od pierwszych stron przenoszą nas w zupełnie inne miejsce – takie, gdzie słońce pali skórę, w powietrzu czuć zapach soli, a serce bije szybciej nie tylko z emocji, ale i z miłości. Może to właśnie mój dom Lilly Lucas to dokładnie ten rodzaj powieści – lekki, ciepły i pełen uroku, ale też z przesłaniem, które zostaje na dłużej.

To druga część trylogii Hawajska miłość, i muszę przyznać, że podobała mi się jeszcze bardziej niż pierwsza. Może to właśnie dlatego, że tym razem historia dotknęła mnie osobiście – bo kto z nas nie zna uczucia, gdy wszystko się zmienia i trzeba zawalczyć o swoje miejsce na świecie?

Laurie – to młoda kobieta z sercem pełnym determinacji i lęku, która po niemal tragicznym doświadczeniu w wodzie postanawia… zostać ratowniczką. To nie jest zwykła zachcianka – to potrzeba odnalezienia siebie, zbudowania na nowo swojej siły i przekroczenia własnych granic. Laurie wyjeżdża na Hawaje, by odbyć praktyki, które mają ją przygotować do nowej roli. Trafia pod skrzydła Tristana – doświadczonego, ale chłodnego i zdystansowanego ratownika, który z góry zakłada, że Laurie nie da sobie rady.

I właśnie w tej relacji tkwi serce powieści.

Z pozoru zupełnie różni, Laurie i Tristan zaczynają się stopniowo poznawać – nie tylko jako współpracownicy, ale jako ludzie, którzy niosą w sobie blizny, rozczarowania i marzenia. Ich relacja rozwija się powoli, z nieufności i dystansu wyrasta wzajemny szacunek, a potem coś więcej – coś, co przypomina pierwsze promienie słońca po burzy.

To, co mnie najbardziej urzekło, to naturalność tej przemiany. Lilly Lucas pisze tak, że czytelnik czuje, jak bohaterowie się otwierają, jak z dnia na dzień ich relacja zyskuje głębię. Nie ma tu gwałtownych zwrotów akcji, ale właśnie ta subtelność sprawia, że historia wciąga – jak fale, które z pozoru są spokojne, ale mają ogromną siłę.

Narracja jest lekka, pełna barwnych opisów hawajskiego wybrzeża, hostelowego życia, atmosfery wspólnoty i słońca. Czułam się, jakbym sama przeniosła się na wyspę – słyszałam szum fal, widziałam surferskie deski, czułam wiatr na twarzy. Autorka nie tylko tworzy romantyczną historię – ona pozwala w niej zamieszkać.

Może to właśnie mój dom to nie tylko romantyczna historia dwojga ludzi, ale też opowieść o odnajdywaniu siebie, o sile, która pojawia się, gdy się odważymy, i o tym, że dom to nie miejsce – to ludzie, chwile, emocje. Dla mnie ta książka była jak słoneczna kąpiel dla duszy. I jeśli szukasz czegoś, co Cię porwie, rozczuli i doda otuchy – nie wahaj się. Bo może… to właśnie ta książka stanie się Twoim letnim domem.

ZALETY

  • Hawaje jako sceneria to strzał w dziesiątkę. Ciepło, luz, hostelowa atmosfera i surferski vibe – to wszystko działa jak plaster na codzienny stres;
  • Laurie to postać, której się kibicuje. Jest odważna, zdeterminowana i autentyczna. Tristan z kolei to typowy „grumpy”, który z czasem pokazuje, jak wiele ma do zaoferowania – jeśli tylko odważy się zaufać;
  • romans buduje się naturalnie, nie ma w nim tanich sztuczek. Jest za to dużo emocji, rozmów, niepewności i… chemii;
  • czyta się lekko, płynnie, wręcz jednym tchem. Narracja maluje obrazy, a dialogi brzmią wiarygodnie i świeżo;
  • książka nie tylko bawi i wzrusza, ale też inspiruje. Laurie staje się symbolem tego, że warto próbować, nawet gdy inni w nas nie wierzą.

INFORMACJE O KSIĄŻCE

SERIA: Hawajska Miłość
TOM: 2
AUTORKA: Lilly Lucas
TŁUMACZENIE: Anna Wziątek
WYDAWNICTWO: Jaguar
LICZBA STRON: 336
ROK WYDANIA: 2025
KATEGORIA: romans New Adult
JĘZYK: polski
WIEK: 16+

SPRAWDŹ GDZIE KUPIĆ TĄ KSIĄŻKĘ W DOBREJ CENIE

Miłej lektury!

Opisywana książka jest egzemplarzem recenzenckim.
Wydawnictwo nie miało wpływu na moją ocenę i treść tego artytkułu.
Za książkę dziękuję wydawnictwu

Jeśli podoba Ci się to co robię

Postaw mi kawę na buycoffee.to