Nie spodziewałam się tego. Naprawdę nie. Zasiadając do Bajtowych wersetów Marcina Szczygielskiego, miałam w głowie obrazek: książka dla młodzieży, pewnie zabawna, może trochę pouczająca, może nawet lekko moralizatorska. Ale to, co dostałam, przerosło moje oczekiwania – nie tylko pod względem fabularnym, ale również emocjonalnym i intelektualnym. Przed Wami recenzja książki, która jednocześnie bawi, porusza, zaskakuje i zmusza do myślenia. A wszystko to… we wnętrzu komputera.

Na pierwszy rzut oka życie na dysku wydaje się spokojne i poukładane. Tolo – tytułowy bajt – prowadzi zwyczajne życie w swojej osadzie, gdzie obowiązują ścisłe zasady: nie podróżuj, nie myśl za dużo, nie zadawaj pytań. W świecie, gdzie obowiązującą religią jest ślepa wiara w Porządek, wszelkie odstępstwo grozi… no cóż, więcej niż tylko awarią.

Pewnego dnia Tolo postanawia wymknąć się na krótki spacer po „znajdźki”. Nie wie jeszcze, że to będzie początek największej przygody jego życia. Kataklizm zrzuca go – dosłownie – z systemu. Wraz z Partycją, odważną i niepokorną bajtką, rusza w podróż przez nieznane rejony dysku, gdzie czekają na nich zgraje wirusów, zagadkowe programy, niepokojące istoty i – co najważniejsze – pytania, których w ich świecie nikt nie śmie zadawać.

Podróż Tola i Partycji to więcej niż klasyczna wyprawa ku przygodzie. To ucieczka przed tym, co znane, i wejście w przestrzeń, w której każda linijka kodu może być zdradliwa. Bohaterowie konfrontują się z różnymi ideologiami, spotykają postacie, które zmuszają ich do przewartościowania wszystkiego, w co wierzyli. Świat cyfrowy w Bajtowych wersetach jest metaforą, która działa na wielu poziomach: filozoficznym, społecznym i egzystencjalnym.

Czy zastanawiał_ś się kiedyś, co dzieje się wewnątrz komputera, gdy klikasz ikonę? Po lekturze tej książki już nigdy nie spojrzysz na swoje urządzenia tak samo. Szczygielski tworzy świat pełen wewnętrznej logiki, z osobną mitologią, językiem, rytuałami – świat, który mimo całkowitej fikcyjności… wydaje się niepokojąco znajomy.

To, co najbardziej mnie ujęło w tej książce, to jej wielowarstwowość. Bajtowe wersety można czytać jako klasyczną powieść przygodową – szybką, pełną humoru, zwrotów akcji, barwnych postaci i nieprzewidywalnych zdarzeń. Ale można też sięgnąć głębiej: zobaczyć w tym cyfrowym świecie metaforę naszej rzeczywistości, z jej kontrolą informacji, tabu, zakazami myślenia i manipulacją. To książka, która nie moralizuje, ale stawia pytania. I to pytania, które zostają z czytelnikiem na długo po zamknięciu ostatniej strony.

Nie mogę nie wspomnieć o ilustracjach Jacka Ambrożewskiego. Ich surowa, ołówkowa kreska idealnie współgra z klimatem książki – z jednej strony technologiczna, z drugiej organiczna, niemal analogowa. Dodają głębi, czasem żartują, czasem milczą – pozostawiając przestrzeń dla naszej wyobraźni.

DLACZEGO WARTO SIĘGNĄĆ PO TEN TYTUŁ?

  • bo to opowieść przygodowa z duszą i głębią;
  • bo bohaterowie są żywi, barwni i ewoluują w trakcie historii;
  • bo książka stawia ważne pytania o wolność, wiarę, wiedzę i odwagę;
  • bo język Szczygielskiego bawi, wzrusza, ale też nie boi się ironii i aluzji;
  • bo ilustracje idealnie dopełniają tekst i wzbogacają odbiór;
  • bo to lektura i dla młodych, i dla dorosłych – każdy odnajdzie w niej coś innego;
  • bo to książka, która nie tylko bawi, ale i inspiruje do refleksji.

INFORMACJE O KSIĄŻCE

PEŁNY TYTUŁ: Bajtowe wersety
AUTOR: Marcin Szczygielski
ILUSTRACJE: Jacek Ambrożewski
WYDAWNICTWO: Dwie Siostry
LICZBA STRON: 224
ROK WYDANIA: 2025
KATEGORIA: literatura dziecięca
JĘZYK: polski
WIEK:  10+

SPRAWDŹ GDZIE KUPIĆ TĄ KSIĄŻKĘ W DOBREJ CENIE

Miłej lektury!

Opisywana książka jest egzemplarzem recenzenckim.
Wydawnictwo nie miało wpływu na moją ocenę i treść tego artykułu.
Za książkę dziękuję wydawnictwu

Jeśli podoba Ci się to co robię

Postaw mi kawę na buycoffee.to