
Są takie książki, które czyta się z wypiekami na twarzy, jednocześnie klnąc pod nosem bohaterów, ale nie mogąc oderwać się od ich losów. Cztery Stracone Królestwa Mai Corland to właśnie taka opowieść – chaotyczna, brutalna, pełna zdrad, bolesnych decyzji i nieoczywistej lojalności.
To druga część serii, która zdecydowanie przeskakuje swoją poprzedniczkę w intensywności emocji i narracyjnej głębi. Weszłam w ten świat po uszy – i choć chwilami chciałam potrząsnąć bohaterami, to przepadłam z kretesem.

Już od pierwszych stron atmosfera jest gęsta jak mgła w Gayan – król Joon, ten polityczny lis, znów pociąga za sznurki, zmuszając piątkę najniebezpieczniejszych rebeliantów do wykonania dla niego niemal samobójczej misji. Mają zaledwie trzydzieści dni na kradzież boskiego pierścienia – reliktu mocy, który obecnie nosi siostra Joona, bezlitosna władczyni Khitanu, Quilimar. A do niej nie zbliża się nikt. Ci, którzy próbowali, już dawno zniknęli z tego świata.
Ale to nie zadanie jest największym zagrożeniem – to nieufność. Każdy z bohaterów ma na plecach swoje winy, swoje zdrady, swoje duchy. A teraz muszą działać razem, choć więzi między nimi to raczej cienkie nitki niż liny przyjaźni.



Podróż prowadzi ich przez spalone ziemie, podziemne lochy, aż po pałace pełne intryg i fałszywych uśmiechów. Są szpiegowskie rozgrywki, krwawe pojedynki, chwile wytchnienia i potworne decyzje, które bolą zarówno postacie, jak i czytelnika. A wszystko to podane w języku przystępnym, ale nie pozbawionym emocjonalnej siły rażenia. Narracja przeplata się między różnymi punktami widzenia, dzięki czemu każda postać zyskuje własny głos – choć nie ukrywam, że czasem zbyt podobny do pozostałych.
Bohaterowie… Ach, ci bohaterowie! Czasem miałam ochotę ich udusić, innym razem przytulić. Sora z jej ciągłym moralizatorstwem i obsesją na punkcie Daysum bywała nużąca, ale rozumiem, skąd ta rozpacz. Aeri – zwariowana, impulsywna, z sercem na dłoni i szafą godną królowej – kradła sceny, nawet gdy fabuła od niej uciekała. Euyn? Moja ulubiona postać, bo jedyny nie udaje. Jest okrutny, cyniczny, pozbawiony złudzeń, ale przynajmniej szczery. I, co zaskakujące, to on przynosi największe katharsis.

Romantyczne wątki są – ale nie dominują. I bardzo dobrze. Czuć, że ten tom skupia się na relacjach z przeszłości, emocjonalnych ranach i ich leczeniu. Czasem nieudolnym, czasem desperackim. Każde spojrzenie, każde niedopowiedziane zdanie ma wagę. To nie romans – to polityczna układanka ze złamanymi ludźmi jako pionkami.
A zakończenie? Uderzyło we mnie jak grom. W epilogu dzieje się coś tak szokującego, że musiałam przeczytać to trzy razy, żeby uwierzyć. Corland nie bierze jeńców. I dobrze – bo w świecie, gdzie niewinność jest tylko słabą rośliną, która usycha w cieniu potężnych ludzi, nie ma miejsca na półśrodki.
Cztery Stracone Królestwa to książka, która nie boi się emocji, nie ucieka od trudnych tematów i przypomina, że czasem najtrudniejsza bitwa to ta toczona we własnym sercu. Czekam z niecierpliwością na trzeci tom, bo po tym wszystkim, co się wydarzyło, muszę wiedzieć, co dalej! 😀


ZALETY
- intrygująca, pełna napięcia fabuła, która nie pozwala się oderwać;
- świetnie skonstruowani bohaterowie – irytujący, ludzcy, żywi;
- konsekwentnie budowany świat polityki, magii i zdrady;
- mocne, często gorzkie dialogi i wewnętrzne monologi;
- narracja z wielu punktów widzenia, co nadaje historii wielowymiarowości;
- zakończenie, które zostawia czytelnika z otwartymi ustami i potrzebą więcej;
- subtelne, ale znaczące wątki queerowe i kobieca siła, która nie musi krzyczeć, by być słyszalną.



INFORMACJE O KSIĄŻCE
SERIA: The Broken Blades
TOM: 2
AUTORKA: Mai Corland
TŁUMACZENIE: Bartłomiej Nawrocki
WYDAWNICTWO: Jaguar
LICZBA STRON: 464
ROK WYDANIA: 2024
KATEGORIA: fantasy YA
JĘZYK: polski
WIEK: 14+
CENA: ~ 30 zł
SPRAWDŹ GDZIE KUPIĆ TĄ KSIĄŻKĘ W DOBREJ CENIE
Miłej lektury!
Opisywana książka jest egzemplarzem recenzenckim.
Wydawnictwo nie miało wpływu na moją ocenę i treść tego artytkułu.
Za książkę dziękuję wydawnictwu
