
Kiedy sięgam po książkę inspirowaną mitologią słowiańską, zawsze liczę na dawkę tajemniczości, niebezpiecznych istot i fascynujących legend. Jarun Moniki Banaszyńskiej obiecywał to wszystko – a nawet więcej. Czy spełnił moje oczekiwania? Po części tak, choć nie obyło się bez rozczarowań.

Fabuła książki skupia się na Dobrawie – siedemnastoletniej dziewczynie, która mieszka w małym miasteczku, na skraju puszczy. Od samego początku autorka kreuje atmosferę niepokoju – mimo grudnia, na dworze panują letnie upały, a w jeziorach zaczynają ginąć ludzie. Pewnego dnia Dobrawa wybiera się na spacer i przypadkiem trafia na grupę nastolatków nad stawem. Kiedy z wody wyłania się tajemnicza, zielona ręka, jej życie wywraca się do góry nogami. Nagle zostaje wciągnięta w świat, w którym stare bóstwa nie zapomniały o ludziach, a mitologiczne stworzenia czają się w ciemności. Wraz z Jankiem i Zuzą, bohaterka rozpoczyna niebezpieczną podróż, by odkryć prawdę o sobie i zmierzyć się z pradawnym bóstwem – tytułowym Jarunem.



Już na samym początku doceniłam sposób, w jaki autorka wprowadza elementy mitologii słowiańskiej. Nie tylko używa oryginalnych nazw, ale także przedstawia stworzenia w sposób, który daleki jest od bajkowych wyobrażeń. To potwory, istoty groźne, często przerażające. Ta surowa interpretacja folkloru jest zdecydowanie jednym z największych atutów powieści.
Jednak mimo ciekawych elementów świata przedstawionego, mam problem z głównymi bohaterami. Dobrawa, Janek i Zuza są niestety dość schematyczni i nie wzbudzili we mnie większych emocji. Ich relacje wydają się sztuczne, a wątek romantyczny – wymuszony i nieprzekonujący. Motyw enemies to lovers? W teorii tak, w praktyce – zabrakło tu chemii i naturalności.
Styl pisania autorki jest lekki, przystępny i zdecydowanie skierowany do młodzieży, co sprawia, że książkę czyta się szybko. Niestety, problemem jest przegadanie – długie opisy, które nic nie wnoszą do fabuły, oraz zbędne sceny, jak chociażby wielokrotne przygotowania bohaterów do snu. W pewnym momencie zaczęłam się zastanawiać, czy te wszystkie informacje są nam rzeczywiście potrzebne.
Pod względem tempa akcji książka też ma swoje problemy. Pierwsza połowa dłuży się niemiłosiernie – miałam wrażenie, że wszystko stoi w miejscu. Dopiero końcówka nabiera dynamiki i wciąga bardziej, ale czy to wystarczy, by wynagrodzić wcześniejsze znużenie?
Nie można jednak odmówić autorce wiedzy o mitologii słowiańskiej. Widać, że zgłębiła temat i wie, o czym pisze. Dzięki temu czytelnik może poznać wiele ciekawostek o dawnych wierzeniach bez konieczności sięgania do dodatkowych źródeł.

Czy polecam? Na jeden raz – tak, zwłaszcza jeśli interesuje Cię mitologia słowiańska. Jeśli jednak szukasz książki, która porwie Cię od pierwszej strony i nie pozwoli się oderwać – niestety, Jarun może Cię rozczarować. Mam jednak nadzieję, że autorka rozwinie swój warsztat i w kolejnych książkach dostaniemy historię bardziej dopracowaną i wciągającą.

ZALETY
- świetne nawiązania do mitologii słowiańskiej i opisy bóstw, które nie są cukierkowe;
- ciekawy pomysł na fabułę;
- przystępny język, łatwy w odbiorze.



INFORMACJE O KSIĄŻCE
SERIA: Dylogia Złotej Tarczy
TOM: 1
AUTORKA: Monika Banaszyńska
WYDAWNICTWO: beYA!
LICZBA STRON: 344
ROK WYDANIA: 2024
KATEGORIA: fantasy young adult, romantasy
JĘZYK: polski
WIEK: 16+
CENA: ~ 30 zł
SPRAWDŹ GDZIE KUPIĆ TĄ KSIĄŻKĘ W DOBREJ CENIE
Miłej lektury!
Opisywana książka jest egzemplarzem recenzenckim.
Wydawnictwo nie miało wpływu na moją ocenę i treść tego artytkułu.
Za książkę dziękuję wydawnictwu
