Jest pewna rzecz, której o mnie nie wiesz, bo jeszcze się tym nie dzieliłam w Internecie. Dziś zdradzę Ci sekret, o którym wie tylko moje najbliższe grono znajomych. Przez dobrych kilkanaście lat obgryzałam paznokcie. Patrząc wstecz, nie jestem w stanie dokładnie wyjaśnić dlaczego to robiłam oraz skąd i kiedy taki nawyk się u mnie wykształcił, ale przez te wszystkie lata, to było coś całkowicie normalnego.

Moja mama strasznie się wkurzała z tego powodu i robiła wiele rzeczy abym w końcu dała sobie z tym spokój. Smarowałam paznokcie jakimiś gorzkimi płynami, które początkowo owszem mnie wzdrygały, a później ich smak nie robił na mnie większego wrażenia. Byłam nawet kilka razy u kosmetyczki (dla dwunastolatki to było ogromne przeżycie!), żeby zrobiła mi paznokcie, ale musiałam je najpierw zapuścić i w sumie udało mi się to raptem może z trzy razy. Również i to nie przynosiło u mnie większych rezultatów. Obietnica zwiększenia kieszonkowego była także kusząca, ale tutaj podobnie jak we wcześniejszych przypadkach, efekt był tylko chwilowy.

Przestałam obgryzać paznokcie gdy byłam w liceum i było to spowodowane tym, że zaczęłam się wstydzić wyglądu moich dłoni. Wszystkie dziewczyny, które wtedy poznawałam miały ładne długie i często pomalowane paznokcie, a moje były po prostu brzydkie i okropne. Najśmieszniejsze jest to, że przestałam obgryzać paznokcie dosłownie z dnia na dzień. Wyobraź sobie minę mojej mamy, która przez tyle lat wymyślała sposoby abym w końcu dała moim paznokciom spokój 😀

Obecnie, po moich dłoniach nie widać, że miałam z nimi aż taki problem w przeszłości, chociaż wprawne oko stylistek paznokci lub kosmetyczek zauważy, że niektóre paznokcie rosną lekko do góry, ale nie rzuca się to jakoś w oczy. Mnie to absolutnie nie przeszkadza.

Ba! Od dobrych kilku lat, sama sobie ogarniam paznokcie i przez słowo „ogarniam” mam na myśli robienie hybryd. Uwielbiam mieć zrobiony kolorowy manicure. Przez długi czas byłam w stanie malować paznokcie tylko na jeden kolor i aby choć trochę przełamać tą „nudę” malowałam jeden lub dwa paznokcie na inny kolor. Takie rozwiązanie lubię po dziś dzień, chociaż teraz stawiam na różne pyłki, dzięki którym mogę całkowicie zmienić wygląd lakieru bazowego.

Obecnie bardzo się cieszę, że zdecydowałam się skompletować sobie zestaw do robienia hybryd, chociaż gdy zaczynałam poszukiwania lakierów i sprzętów, to czasem miałam dość. Wybór lampy do paznokci okazał się znacznie trudniejszy niż przypuszczałam, ale ostatecznie kupiłam ją osobno. Zależało mi na tym aby była zabudowana i była silniejsza niż lampy typu mostek.

Przerosła mnie natomiast frezarka do paznokci. Nie mogłam się na żadną zdecydować i w efekcie do tej pory ściągam hybrydy za pomocą pilnika. Boję się, że sobie zniszczę płytkę, zwłaszcza, że uczyłabym się sama na sobie 😀 Ale muszę się w końcu przełamać, bo ściągnie hybryd za pomocą frezarki będzie zdecydowanie szybsze!

A jak wyglądają Twoje paznokciowe perypetie? Miałaś je zadbane od samego początku czy tak jak zmagałaś się z obgryzaniem? Koniecznie daj znać!

A póki co, trzymaj się ciepło!

Jeśli podoba Ci się to co robię

Postaw mi kawę na buycoffee.to