Nigdy nie byłam fanką kosmetków i szczerze mówiąc jakoś się tym tematem nie interesowałam. Czas nastoletni był dla mnie trudny, zwłaszcza gdy musiałam się dopiero nauczyć malować i dobrać odpowiednie kosmetyki. Jak sobie przypomnę czarną kredkę do oczu, którą używałam na dolną i górną linie wodną, to aż mi się chce z siebie śmiać 😀 Szukanie podkładu, który nie będzie dla mnie zbyt pomarańczowy albo nie zrobi ze mnie mima również było wyzwaniem. Najgorsze w tym wszystkim było to, że wiele produktów musiałam po prostu wyrzucić, bo się dla nie nie nadawały, a co za tym idzie, była to też strata pieniędzy.

Na szczęście, gdy bardziej się ogarnęłam kosmetycznie, udało mi się natrafić na kilka produktów, które bardzo lubię i szczerze mówiąc sprawdzają mi się po dziś dzień, dlatego też kupuję je praktycznie w ciemno.

W tym wpisie postanowiłam podzielić się z Tobą moimi ulubieńcami i być może znajdzie tu coś dla siebie 🙂

Carmex

Zacznę od najbardziej podstawowego kosmetyku jakim jest ochronna pomadka do ust. Przez dłuuuugi czas używałam klasycznej granatowej z Nivei, ale była dla mnie zbyt tłusta. Później przerzuciłam się na ciasteczkową, niebieską pomadkę od bebe. Ależ ją uwielbiałam! I szczerze mówiąc, gdyby nie to, że zawsze, ale to zawsze mi się łamała (tak w okolicach połowy), to nie zmieniałabym jej, pomimo, że nie nawilżała mi jakoś wybitnie ust. Ale po którymś razie z kolei już zaczęło być to frustrujące dlatego postanowiłam poszukać czegoś innego i tak trafiłam na carmexa.

Używam go od 2014 roku i pamiętam to tak dobrze, ponieważ pierwszą pomadkę w sztyfcie kupiłam w galerii katowickiej. Od tamtego momentu jesteśmy praktycznie nierozłączne. Nie kupuję żadnych innych pomadek, bo carmex sprawdza mi się po postu idealnie.

Dermedic  HYDRAIN3 

Znalezienie dobrego kremu nawilżającego, który polubi moja sucha skóra, trwało dobre 3 lata. Przetestowałam zarówno te tanie kremy (typu Nivea), jak i te ze średniej półki (np. Bandi) oraz te takie bardziej ekskluzywne jak Clinique. Niestety nie zauważałam większej różnicy pomiędzy tymi kremami za około 50 zł jak i 200 zł. Podczas „poszukiwań” kremu idealnego moja skóra była tragiczna, dlatego gdy ekspedientka w sklepie poleciła mi dermedic, byłam sceptycznie nastawiona. Kupiłam go tylko dlatego, że był na promocji i używam go od 5 lat.

Moja skóra nadal nie jest jakoś wybitnie nawilżona, ale to jedyny krem, który spełniał wszystkie moje wymagania, czyli: był budżetowy, szybko się wchłaniał i dobrze współpracował z podkładem. Ponadto, nie zatyka mi porów i nie mam miliona wyprysków. Dlatego też bardzo go lubię, choć muszę poszukać czegoś jeszcze bardziej nawilżającego 🙂

Rimmel Match Perfection

A jak już wcześniej poruszyłam temat podkładu, to tutaj też miałam przeboje 😀 Mam jasną cerę, ale nie tak całkiem bladą, więc gdy byłam w gimnazjum / liceum często moja twarz nie miała takiego odcieniu jak powinna mieć 😀 Tutaj miałam chyba najwięcej prób, bo początkowo stawiałam na klasyczne fluidy, potem nastała era kremów BB, które po prostu były u mnie porażką. W okolicach pierwszej liceum natrafiłam w końcu na podkład dopasowujący się do skóry był to Rimmel Match Perfection i jego dokładna nazwa to Cream Gel Foundation. Był idealny, ale po jakimś czasie został wycofany ze sprzadaży i znowu musiałam szukać czegoś podobnego. Postanowiłam zostać wierna Rimmelowi i tak w moje ręcę wpadł Match Perfection Foundation, który również dopasowuje się do cery.

Zawsze zależało mi na tym, aby podkład, którego używam był lekki i nie musiał mocno kryć, bo latem mam sporo piegów, a ten „nowy” Rimmel właśnie taki jest. Korzystam z niego już też od kilku dobrych 5, może nawet 7 lat.

SuperShock Mascara

Z tuszami do rzęs również nie obyło się bez przeboi. Wypróbowałam kilka różnych rodzajów szczoteczek w poszukiwaniu takiego produktu, który rozdzieli moje rzęsy i lekko je wydłuży. Mam naturalnie podkręcone rzęsy, więc ten wymóg nie musiał być brany pod uwagę. Przetestowałam grube szczoteczki, krótkie, z włoskami o różnej długości, ale nic nie pasowało.

Kiedyś podkradłam mamie jej tusz jakim był SuperShock i to był strzał w dziesiątkę. Wyglądał naturalnie, ładnie rozdzielał rzęsy i był idealny na co dzień. Od tamtego momentu, czyli też gdzieś jakoś od liceum, może końcówki gimnazjum korzystam tylko i wyłącznie z tego tuszu. Przez długi okres czasu miałam też do niego łatwy dostęp, bo moja mama pracowała jako konsultantka w Avonie, więc zawsze mama mi go zamawiała. Teraz kupuję go od znajomej i jest to coś, co zawsze muszę mieć w kosmetyczce.

Dolce Gabbana 3 L’Imperatrice

Jeśli chodzi o kosmetyki, to już podzieliłam się z Tobą moimi ulubieńcami, ale mam jeszcze dwie perfumy, które lubię praktycznie od zawsze. Pierwsza z nich to 3 L’Imperatrice od Dolce Gabbana i pamiętam, że zawsze jak jeździłam z rodzicami do Rzeszowa na zakupy chodziłam do Sephory albo Douglasa aby powąchać i popsikać się testerami.

Dopiero w okolicach liceum dostałam pierwszy flakon tych perfum i używałam go ultra rozsądnie aby wystarczył mi na jak najdłużej. Od tamtego momentu moja fascynacja tym zapachem ani trochę się nie zmieniła i używam ich do tej pory. Ostatnią butelkę dostałam od Dawida, gdy wróciłam po porodzie do domu z Miłoszem.

Elizabeth Arden Green Tea

Druga perfuma, którą zawsze kupuję w ilościach hurtowych gdy pojawia się promocja to Green Tea od Elizabeth Arden. Pierwszy raz wąchałam ją u babci Zosi i od razu się w niej zakchałam. Jest taka lekka i świeża, a jej zapach nie przytłacza. Idealnie sprawdza się u mnie latem i wiosną, chociaż w sumie używam jej praktycznie cały rok, bo nie przepadam za ciężkimi perfumami. Jest ze mną już od jakichś 8 lat.

A więc tak wyglądają moi kosmetyczni ulubieńcy, którym jak widzisz jestem raczej wierna. Lubię sięgać po te produkty, które znam i wiem, że się sprawdzają, chociaż czasami mam również ochotę lekko zaszaleć i coś zmienić.

A jak wygląda to u Ciebie? Czy masz takie kosmetyki, których używasz od lat i nie wyobrażasz sobie bez nich życia? Jeśli tak, to koniecznie podziel się swoimi ulubieńcami!

Miłego ćwiczenia!

Jeśli podoba Ci się to co robię

Postaw mi kawę na buycoffee.to