Muszę przyznać, że dłuuuugo się zbierałam żeby sięgnąć po tą książkę. Zajęło mi to kilka miesięcy od momentu, gdy pojawiła się na mojej półce. Zawsze wychodziłam z założenia, że jeszcze zdążę ją przeczytać, ale póki co biorę się za inną. I tak się działo za każdym razem aż do lipca, gdy stwierdziłam, że nadszedł jej czas 😀
Prawodopodobnie do wybrania „Jak mówić, żeby maluchy na słuchały” przekonał mnie kopiący w brzuchu bobas, który już za kilka miesięcy będzie pochłaniał wiekszą część mojej uwagi. Być może już wiesz, że jestem z tych osoób, które lubią wiedzieć wcześniej na co się powinny przygotować. Dlatego z wiellką chęcią oddałam się lekturze tej książki. Nie będę ukrywać, że z lekkim niedowierzaniem, że różowa książka, przebije kultową niebieską „Jak mówić żeby dzieci nas słuchały”.
W tym wpisie starałam się jak najlepiej opisać czego dotyczy oraz jakie treści się znajdują w tej książce. Spokojnie, zadbałam o to, aby nie zdradzić za dużo, więc nie musisz się obawiać czytelniczych spoilerów. Nie chciałam odbierać Ci radości z lektury 🙂
Na blogu znajdziesz recenzje trzech z czterch książek, które obecnie posiadam na swojej nauczycielskiej półce
- Jak mówić żeby dzieci nas słuchały –> KLIK
- Jak mówić, żeby dzieci się uczyły —> KLIK
- Jak mówić żeby maluchy nas słuchały (właśnie czytasz recenzję tej książki)
- Jak mówić do nastolatków żeby nas słuchały (opis tej książki pojawi się w moim książkowym podsumowaniu 2019 roku, a jeśli chciałbyś się już o niej czegoś dowiedzieć, to zapraszam na mój instagram, na którym, w wyróżninych relacjach, znajdziesz moją opinię o tej książce)
KIM SĄ AUTORKI?
Tym razem, autorkami tej książki są Joanna Faber (jak możesz się domyślić jest to córka Adele Faber) i Julie King. Obie panie przyjaźnią się od małego, ale mieszkają po dwóch przeciwnych stronach Stanów Zjednoczonych. Jedna z nich mieszka na wschodnim wybrzeżu, a druga na zachodnim. Obie były wychowane na niebieskiej książce „Jak mówić żeby dzieci nas słuchały”, więc mogę śmiało powiedzieć, że znają ją bardzo dobrze.
O CZYM JEST TA KSIĄŻKA?
Nie będzie to odkrycie Ameryki, gdy powiem, że dotyczy maluchów, bo tyle możesz się dowiedzieć z tytułu. Chcąc być bardziej precyzyjną, książka opowiada o tym, jak radzić sobie z dziećmi w wieku od 2 do 7 lat w różnych życiowych sytuacjach, które niekoniecznie są przyjemne dla rodziców i otoczenia dzieci.
Autorki, w tym poradniku, postanowiły opisać serię warsztatów, które miały okazję prowadzić dla rodziców młodszych dzieci. Jako, że same były wychowane w myśl metody Adele Faber i Elaine Mazlich, to są one żywym dowodem, że zaproponowane, w niebieskiej książce rozwiązania się sprawdzają. Aczkolwiek, Julie i Joanna przyznają, że nie zawsze te metody sprawdzają się na ich własnych dzieciach.
Trudności, które maluchy przysparzają również innym opiekunom, zainspirowały je do tego, aby uzbroić rodziców w odpowiednie narzędzia, tak aby potrafili sobie poradzić z dziećmi w codziennych sytuacjach np. na placu zabaw, na parkingu czy w domowym zaciszu.
DLA KOGO JEST TA KSIĄŻKA?
Ten poradnik poświęcony jest w głównej mierze rodzicom lub opiekunom, którzy czuwają nad losami swoich pociech.
W warsztatach, bierze jednak również udział pewna pani, która oprócz tego, że jest matką, to pracuje również w szkole lub w przedszkolu (nie pamiętam dokładnie gdzie, a gdy chiałam odszukać informację w książce, to jak na złość nie mogłam jej znaleźć) właśnie z takimi maluchami. Często dzieli się sytuacjami właśnie ze szkolnego podwórka, w których narzędzia zaprezentowane przez Julie i Joannę się sprawdziły lub nie. Także, jeśli jesteś nauczycielem lub wykonujesz inny zawód, w którym masz częsty kontakt z maluchami w wieku od 2 do 7 lat, to polecam sięgnąć po tą książkę, ponieważ możesz z niej dużo wynieść.
Jeśli natomiast nie masz dzieci (jeszcze lub w ogóle ich nie planuejsz), to mimo wszystko możesz ją przeczytać chociażby po to, aby mieć lepszy kontakt z pociechami z Twojej rodziny 🙂
KIEDY PO NIĄ SIĘGNĄĆ?
Jak sam możesz zobaczyć na moim przykładzie, sama zdecydowałam się na lekturę książki, gdy byłam w ciąży. Aczkolwiek jeśli jesteś już rodzicem malucha i czasami masz wrażenie, że rodzicielstwo Cię przerasta, to jest to wręcz idealny moment abyś sięgnął po tą książkę. Gdy teraz tak o tym myślę, to stwierdzam, że ten czas będzie dla Ciebie nawet wygodniejszy, ponieważ to, co przeczytasz, będziesz mógł od razu wdrażać w życie i nie będziesz musiał czekać dwóch lat, aż maluch podrośnie, tak jak ja, 🙂
JAK JĄ CZYTAĆ?
Na pewno uważnie 🙂 Ponadto polecam mieć pod ręką jakiś notatnik i coś do pisnia po to, aby zanotować sobie pomysły własnych możliwych odpowiedzi i sposobów na poradzenie sobie z niezbyt przejmną sytuacją. Mnie, póki co kartki służyły do robienia notatek i skrótów narzędzi, tak aby w przyszłości łatwiej mi było je odnaleźć. Ponadto, zrobiłam ogrom zapisków na stronach w książce i pozaznaczałam sobie wiele przydatnych w przyszłości fragmentów.
JAK ZBUDOWANA JEST TA KSIĄŻKA?
Książka jest dość obszerna, ponieważ ma aż 418 stron. Składa się z 5 „dużych” rozdziałów i jednego malutkiego. Ponadto, opisano w niej aż 15 najczęstszych problemów dotyczących dzieci, z jakimi mogą zmagać się ich rodzice, nauczyciele czy opiekunowie.
Na początku znajdziesz również krótką przedmowę autorstwa Adele Faber, która po krótce wyjaśnia skąd się wziął pomysł na ten poradnik. Dodatkowo, na kolejnych stronach Julie i Joanna przygotowały opisy tego, jak zaczęła się ich przygoda z tą książką. Bardzo polecam przeczytać te kilka stron, ponieważ w dalszej części książki, łatwiej będzie Ci zrozumieć ich punkt widzenia i niektóre sytuacje z jakimi musiały się zmierzyć podczas wychowywania swoich dzieci. Już na sam koniec „wstępu” możesz przeczytać półstronnicowe wyjaśnienie jak napisana jest ta książka i co się w niej znajduje.
Na samym końcu, autorki zamieściły informacje dla tych rodziców, którzy chcieliby się z nimi kontaktować, a także podziękowania dla bliskich im osób. Przydatną rzeczą może okazać się z kolei dodatkowa literatura, którą Joanna i Julie polecają. Na liście znajduje się ponad 10 pozycji (tytuły są podane w języku angielskim). Więc jeśli byłbyś zainteresowany książkami w podobnej tematyce, to koniecznie tam zaglądnij.
Skoro te ogólne, książkowe kwestie już wyjaśniłam, to teraz jeszcze szybko powiem, jak wygląda rozkładówka rozdziałów. Na początku mamy słowo wstępu od jednej z autorek (jest zaznaczone, która pani co pisała). Następnie wywiązuje się burza mózgów, pomiędzy prowadzącą, a obecnymi na spotkaniu rodzicami. Dalej znajdziesz opis poszczególnych narzędzi i opowieści rodziców, którzy opowiadają jak oni je wykorzystali. Pod koniec rozdziału znajdują się krótkie komiksy podsumowujące wszystkie narzędzia, a po nich sekcja z przypomnieniem każdego z nich i bardzo ważne jednozdaniowe przypominajki od autorek, na co powinno się zwrócić szczególną uwagę.
JAKIE TREŚCI MOŻESZ ZNALEŹĆ W KSIĄŻCE?
Poradnik jest podzielony na 2 części i jest to pierwszy taki zabieg w książkach z tej serii, które posiadam na półce. W pierwszej, znajdziesz 5 rozdziałów, które zawierają informacje na temat narzędzi, których może użyć rodzic, opiekun lub nauczyciel. Jest również jeden mini rozdział, poświęcony najbardziej oczywistym sprawom w wychowywaniu maluchów (szczegóły niżej).
CZĘŚĆ I – ZESTAW PODSTAWOWYCH NARZĘDZI
- ROZDZIAŁ 1 – Narzędzia służące do radzenia sobie z uczuciami – w tym rozdziale, autorki przedstawiają 5 narzędzi, które ułatwią zarówno Tobie jak i dzieciom akcpetowanie wszystkich uczuć. Nawet tych negatywnych i nieprzyjemnych. Poprzez ich zaakceptowanie, atmosfera (w domu czy w klasie) i samopoczucie maluchów powinny się polepszyć. Nie od dziś przecież wiadomo, że gdy człowiek się źle czuje, to ma trudności z zachowaniem się w miły sposób.
- ROZDZIAŁ 2 – Narzędzia zachęcające do współpracy – tutaj Julie i Joanna uzbrajają Cię aż w 9 narzędzi, dzięki którym szybciej i przyjemniej zachęcisz dzieci do współpracy. Super jest to, że możesz wykorzystać pozostałe narzędzia, jeśli to jedno, na które się początkowo zdecydowałeś, nie odniesie pozytywnego skutku.
- ROZDZIAŁ 3 – Narzędzia służące do rozwiązywania konfliktów – ponownie otrzymujesz 5 różnych narzędzi, które sprawią, że rozwiązywanie konfliktów pomiędzy dziećmi lub Tobą, a dzieckiem stanie się skuteczniejsze. Autorki w tym rozdziale szczególnie podkreślają to, aby nie umniejszać wagi problemu. To, co dla dorosłych jest błahe, dla dzieci jest w danym momencie najistotniejsze. Akceptując to, okazujesz dzieciom szacunek i uczysz ich odpowiednich postaw.
- ROZDZIAŁ 4 – Narzędzia służące do wyrażania pochwał i uzniania – tutaj autorki dzielą się z Tobą 4 narzędziami, dzięki którym Twoje pochwały będą miały pozytywny wpływ na dzieci i sprawią, że będą one chciały rozwijać swoje umiejętności. Od razu mówię, zapomnij o rzucaniu „Super Ci idzie! Tak trzymaj!” – to nie działa.
- ROZDZIAŁ 5 – Narzędzia dla dzieci o innej wrażliwości – ponownie otzrymujesz od autorek 6 narzędzi, które możesz wykorzystywać z dziećmi, które nie mają trudności. Jednakże ten rozdział poświęcony jest dzieciom, które są wyjątkowo wrażliwe na otaczający je świat. Znajdziesz tu wiele wskazówek jak radzić sobie z dziećmi, które mają problemy sensoryczne lub mają stwierdzony autyzm. Szalenie polecam przeczytać ten rozdział, nawet gdy nie masz styczności z takimi dziećmi. Dzięki temu, łatwiej będzie Ci zrozumieć takie pociechy.
- ROZDZIAŁ 5 i 1/4 – Podstawowe sprawy – bardzo podoba mi się tytuł tego rozdziału. Bez obaw, autorki wyjaśniają skąd się wziął. Tym razem, nie znajdziesz tu narzędzi, a Julie i Joanna wyczulą Cię na najbardziej podstawowe i oczywiste sprawy, o których czasem możesz zapomnieć. Szczegółowo też opisują dlaczego czasami narzędzia, które wcześniej od nich otrzymałeś, nie działają.
Druga część z kolei odnosi się do przedstawienia tego, jak narzędzia zaprezentowane we wcześniejszych 5 rozdziałach, sprawdzają się w praktyce. Znajdziesz tam opisy wielu sytuacji, w których rodzice dzielą się swoimi patentami na poradzenie sobie z ich urwisami.
CZĘŚĆ II – NARZĘDZIA W DZIAŁANIU
- Walka o jedzenie – bitwy na talerzem
- Poranne szaleńswto – jak wydostać się z domu
- Rywalizacja między rodzeńswtem – oddaj to dziecko!
- Zakupy z dziećmi – zadyma w markecie
- Kłamstwa – twórcza interpretacja rzeczywistości
- Rodzice też mają uczucia
- Skarżenie i donoszenie
- Sprzątanie – najbrzydsze słowo świata
- Zalecenia lekarzy – lekarstwa, zastrzyki, pobieranie krwi i inne horrory
- Nieśmiałe dzieci – lęk przed życzliwymi ludźmi
- Mali uciekinierzy – gdy dzieci znikają na parkingach i w miejscach publicznych
- Bicie, popychanie, szczypanie, szturchanie, walenie – nawet go nie dotknąłem!
- Sen – Święty Graal
- Kiedy rodzice się wkurzają!
- Krótki przegląd – gdy narzędzia nie działają
CO PODOBAŁO MI SIĘ W KSIĄŻCE?
Tak jak wspominałam na samym początku, do lektury podeszłam z ogromną radością, ale jednocześnie dość sceptycznie, ponieważ nie spodziewałam się wielkiego WOW. Prawdopodobnie było to spowodowane tym, że jest to już 4 książka z tej serii, którą przeczytałam. Jednakże, to jest ten moment, kiedy biję się w piersi i stwierdzam, że ta książka podobała mi się bardziej niż jej niebieska siostra.
Poniżej wypunktuję Ci wszystkie jej zalety:
- Ogrom autentycznych przykładów z życia, które idealnie sprawdzą się dla rodziców (zarówno przykładów nieodpowiedniego zachowania dzieci, jak również sposobów na to, jak rodzic powinien zaregować aby odnieść pożądany efekt).
- Szczegółowe opisy przedstawianych w książce narzędzi, które mają za zadanie ułatwić wychowanie maluchów.
- Bardzo dobrym pomysłem było to, że autorki pokazały to, że te narzędzia nie zawsze się sprawdzą, ale warto spróbować za jakiś czas do nich wrócić, ponieważ wtedy mogą przynieść zamierzony efekt.
- Rozdział poświęcony dzieciom autystycznym lub o innej wrażliwości sensorycznej to jest strzał w 10! Lektura obowiązkowa dla każdego kto, ma styczność z maluchami z różnego rodzaju zaburzeniami rozwojowymi. Autorki podpowiadają jakich zachowań powinno się unikać, a które sparwią, że będziesz w stanie nawiązać dużo lepszy kontakt z dziećmi.
- No i ostatnii plus to, genialnie prosty język. Tak jak już kiedyś pisałam, nie wiem jak książki brzmią w oryginale, ale polska wersja w tłumaczeniu Beaty Horosiewicz jest cudowna. Bawi, uczy, zmusza do przemyśleń i czasami całkowicie rozczula.
CO NIE PODOBAŁO MI SIĘ W KSIĄŻCE?
Długo głowiłam się nad minusami i w sumie nie jestem w stanie wymyślić nic innego poza jedną rzeczą:
- Brakowało mi ćwiczeń do wykonania. Bardzo trudno jest przestawić się na odpowiednie reagowanie, które zalecają autorki, zwłaszcza jeśli ktoś nie był wychowany w podobny sposób. Dlatego uważam, że przydałoby się chociaż jedno ćwiczenie na rozdział, a później w każdej z 15 opisanych sytuacji, aby Czytelnik miał możliwość wymyślić coś samemu, przez co jeszcze bardziej mógły się wczuć w książkę.
CZY TA KSIĄŻKA JEST PODOBNA DO „JAK MÓWIĆ, ŻEBY DZIECI NAS SŁUCHAŁY?”
No jasne, że jest. Dziwne by było gdyby nie była podobna. Jednakże, nie jest taka sama. Więc nie musisz się obawiać powielonych treści. Niebieska jest bardziej ogólna i przyda Ci się przy „pracy” ze starszymi pociechami, także nie obawiaj się, że wyrzucisz pieniądze w błoto, jeśli zdecydujesz się na jej zakup.
Co do najważniejszych różnic pomiędzy różową i niebieską książką to są one następujące:
- W książce poświęconej maluchom nie ma żadnych ćwiczeń do wykonania, podczas gdy w niebieskiej znjadziesz ich całkiem sporo.
- W różowej książce jest duuuużo więcej przykładów z życia, które są pomocne dla rodziców. Niebieska z kolei bardziej skupia się na opisie odpowiedniego reagowania przez rodziców.
- W poradniku dla maluchów, autorki zdecydowały się pokazać to, że narzędzia czasem mogą okazać się nieskuteczne. Wymieniają również sytuacje, w których może to nastąpić i sugerują możliwe rozwiązania problemtycznych sytuacji w przyszłości.
- Jeśli kogoś to interesuje, to niebieska książka jest dłuższa aż o … 11 stron.
- „Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały” nie zawiera spisu dodatkowych książek, po które warto sięgnąć, ale posiada więcej komiksów, które do mnie osobiście przemawiają.
REASUMUJĄC…
Książka wywarła na mnie bardzo pozytywne wrażenie. O wiele większe niż mogłam się spodziewać. Niestety nie jestem w stanie określić jak bardzo przyczyniły się do tego hormony ciążowe 😀 Ale, to nie jest bardzo istotne. Uważam, że lektura różowej książki będzie lepszym pomysłem niż niebieskiej, zwłaszcza dla zabieganych rodziców, którzy mają małe dzieci, a w związku z tym, mają też mało czasu na wymyślanie własnych przykładów. Czytając tą książkę, od razu zauważą bijącą z niej autentyczność i z chęcią będą próbowali zastosować podane przez Julie i Joannę narzędzia w praktyce.
SPRAWDŹ GDZIE KUPIĆ TĄ KSIĄŻKĘ W DOBREJ CENIE
Mam nadzieję, że udało mi się odpowiedzieć na wszystkie możliwe pytania dotyczące książki. Jestem bardzo ciekawa czy miałeś ją już w swoich rękach. Jeśli tak, to podziel się swoją opinią w komentarzu! 🙂
Trzymaj się ciepło!